Przychodzę dziś z pewną ciekawostką
kosmetyczną :-)
Od dobrych kilkunastu lat jestem wielką
miłośniczką kultur kontynentu azjatyckiego (zwłaszcza Japonii
oraz Indii), co oczywiście przejawia się także zamiłowaniem do
ichniejszych kosmetyków, które cenię za odmienność, nowoczesność
połączoną z tradycją i – nie ukrywam – za wyjątkowo ładne
opakowania ;-) Azjatki (myślę tu szczególnie o Japonkach i
Koreankach) zupełnie inaczej niż Europejki interpretują pojęcie
piękna i ich kanon urody jest całkiem inny od naszego. Oczywiście
ma to też odzwierciedlenie w branży kosmetycznej – często ich
kosmetyki są inne, niż nasze. Jeśli znajdę chwilę to sklecę
posta na ten temat, myślę, że to naprawdę interesujące.
Tyle słowem wstępu, przejdźmy do
konkretów – przedstawiam kilka produktów prosto z Azji, które
zasiliły moją bardzo skromną kolekcję. Na pierwszy strzał –
lakiery, podkład i top-coat made in Korea. Był to prezent od
koleżanki z Korei, wielkiej fanki Polski, która samodzielnie
opanowała nasz język w stopniu naprawdę imponującym :-) Trzymam
te kosmetyki z sentymentu i raczej jako ciekawostkę, rzadko maluję
paznokcie (większość kolorów użyłam raz, dwa razy, z wyjątkiem
czerwonego, który bardzo lubię). Widać zresztą po zawartości
buteleczek ;-) Ofiarodawczyni twierdziła, że Koreanki mają fioła
na punkcie lakierów do paznokci – jestem w stanie w to uwierzyć,
bo koleżanka – mimo że mieszkała w akademiku – chwaliła się
kolekcją chyba 150 odcieni i zarzekała się, że w domu ma kilka
razy tyle. Codziennie miała paznokcie pomalowane na inny kolor :-)
(wstawiam zdjęcie z lampą i bez; kliknij na zdjęcie, by powiększyć)
Lecimy od lewej:
- podkład Innisfree – szkoda, że na buteleczce nie ma nic więcej poza nazwą (produktu? firmy? nie wiem) – ma konsystencję wody, zostawia na paznokciach bardzo cienką bezbarwną warstwę. Nie wiem, czy ma odżywiać, czy tylko zabezpieczać, nie zauważyłam żadnego działania.
- Top-coat – Looc firmy DANHAN – warstwa wykańczająca do zabezpieczania lakieru, daje piękny efekt „tafli szkła” - wysoki połysk i jakaś taka trójwymiarowość. Niestety cienka warstwa schnie wieki, jest miękka i zmniejsza trwałość lakieru.
- lakier ETUDE HOUSE – był dla mnie wielkim zaskoczeniem, zanim dostałam ten zestawik (czyli półtora temu) nawet do głowy mi nie przyszło, że można wyprodukować matowy lakier do paznokci. Pewnie miłośniczki lakierów coś wiedziały na ten temat, ja żyłam w niewiedzy. Lakier jest w kolorze mlecznej czekolady, naprawdę trwały, zyskuje efekt matt w miarę wysychania. Uważałam ten kolor za bardzo smakowity, póki ktoś życzliwy nie powiedział mi, że moje paznokcie wyglądają, jakbym właśnie grzebała w błocie albo – o zgrozo – kupie... Użyłam chyba ze dwa razy. Co ciekawe, w połączeniu z tym top coatem wyżej, zamienia się w odporny lakier z połyskiem, podoba mi się takie 2 w 1 :-)
- dwa lakiery SKIN FOOD Nail Vita – podoba mi się proste opakowanie i papierowa nalepka, przywodzi mi na myśl produkty ekologiczne ;-) Dwa bardzo trwałe lakiery o idealnym kryciu (wystarczy 1 warstwa), pierwszy kolor ciemny i opalizujący – a'la piasek pustyni (nr BR614) – niestety nietrafiony, ale drugi to mój ulubiony przepiękny odcień głębokiej czerwieni (jak krew albo czerwone wino; nr RE101). Bez podkładu i zabezpieczania oba wytrzymują bez problemu 3-4 dni.
- Lakier NATURE REPUBLIC – kolor, który zupełnie nie przypadł mi do gustu (nie dość, że opalizujący, to jeszcze różowy), dziwne i niewygodne opakowanie.
Największą ciekawostkę zostawiłam
na koniec :-P
Widziałyście kiedyś tak fantastyczne
opakowanie lakieru do paznokci? W otwieranym uchwycie jest zawieszka
Hello Kitty, a całość można schować do plastikowej torebeczki.
To lakier G1MANIA SANRIO Hello Kitty Nail Color (odcień NC14 –
wszystko jest napisane na torebeczce, łącznie z licencją na
wykorzystanie wizerunku tego kotka). Dla mnie to kwintesencja
azjatyckiego podejścia do opakowań ;-)
Czy zaglądają tu także inne fanki azjatyckich klimatów? ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz