Zmieszałam ze sobą:
4 czubate łyżki indygo
2 (albo 3?) łyżki henny
1,5-2 łyżeczki amli
odrobinę soli (indygo lubi zasadowe środowisko)
żel z siemienia lnianego
wodę
Proporcje podaję bardzo na oko - najpierw wsypałam półprodukty łyżką, potem dosypałam prosto z opakowania trochę tego, trochę tego, prawdę mówiąc nie wiem, ile tego wyszło ;-)
To moje pierwsze próby z samodzielnie tworzoną mieszanką, za radą Aladrieli (jej blog) zamiast samej wody, dodałam też trochę żelu z siemienia lnianego. Faktycznie aplikacja była duuuużo łatwiejsza, masa nie była tak tępa. Dzięki za radę!
Aplikowałam wszystko koło godz. 16, nałożyłam foliowy czepek, a na to - uwaga - starą wełnianą czapkę mojego ojca ;-) Dużo wygodniejszy patent niż ręcznik, polecam. Tym razem chyba dolałam za dużo wody/żelu, bo po jakimś czasie spod czepka zaczęła wypływać farba... Nie życzę nikomu, jeszcze nie spłukałam włosów i pisząc tego posta wycieram uświnione okolice ucha ;-) Spłuczę farbę koło 19.
Na zdjęciach poniżej widać, co zmieszałam ze sobą (trzeba kliknąć, by powiększyć). W dużym pudełku indygo, w mniejszym amla, w srebrnej folii henna. Chyba foliowa torebka jest lepsza niż te plastikowe pudełka z trudnym do otwarcia wieczkiem - otwierając indygo w mojej kuchni pojawiła się zielona chmura fruwającego proszku...
Na koniec wstawiam jeszcze zdjęcie włosów chwilę przed farbowaniem (z lampą). Myte wczoraj rano. W porównaniu ze zdjęciem sprzed zaledwie 2 tygodni, wyglądają dużo lepiej! Zmiana szamponu z Dercos Vichy na granatowo-aloesową Alterrę spodobała się moim włosom, są miększe i lepiej nawilżone.
No, jeszcze pół godzinki i zmywam ten szpinak z głowy. Mam dość!
----------------------------------------------------------------------------------
EDIT: O 19.30 spłukałam farbę (czyli po ok. 3,5h) :-) Po farbowaniu ziołowymi farbami, włosów nie należy myć przez minimum 24h - farbę spłukuje się ciepłą wodą i to wszystko. Włosów nie sposób rozczesać na mokro, trzeba czekać aż wyschną.
A tu już po wyschnięciu i rozczesaniu. Mimo, że nie były myte ani odżywione, bardzo ładnie lśnią. Są jakby grubsze, nieco sztywniejsze i puszyste. Jak zwykle po farbowaniu indygo/henną wydaje się, że jest ich więcej :-) Kolor wyszedł prawie czarny z brązowym połyskiem.
Jestem ciekawa, jaki kolor będzie za 3-4 dni, już po myciu i odżywce oraz czy utrzyma się przynajmniej 3-4 tygodnie.
Cieszę się, że mogłam pomóc :) Widać, że włoski bardzej odżywione - grubsze, pięknie lśnią :)
OdpowiedzUsuńUzyskałaś piękny, nasycony kolor:) Gdy przyglądam się Twoim włosom, mam wrażenie, że śledzę bloga Hinduski:)
OdpowiedzUsuńDzięki za radę z czapką:) Choń nie korzystam z henny, to często mam problem z maseczką. Ręcznik lubi spadać podczas domowych przechadzek, a czapka jest stabilniejsza;) Powinnam znaleźć w domu jakąś starą, której nie będzie mi żal;)
Dziękuję :-) Kolor może jak u Hinduski, ale nie te gęstość i długość, niestety ;-)
OdpowiedzUsuńCzapka jest zdecydowanie wygodniejsza, polecam!
Piekny :o, zreszta ten przed farbowaniem rowniez.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Wolę ten po farbowaniu, bo jest głębszy i nie ma takiej ciepłej tonacji :-)
OdpowiedzUsuń