No i wracam znowu po paru latach przerwy. Dużo się w tym czasie działo, ograniczyłam dość mocno pielęgnację, skupiając się na Jantarze (okresowo), lekkich szamponach i drożdżowej maski do włosów z serii Z apteczki babci Agafii, bardzo się polubiłam z tą maską. Niestety po prawie 2 latach względnego spokoju, kiedy już zaczęłam się cieszyć długimi - za łopatki - lśniącymi i ładnymi włosami... znowu dopada mnie wypadanie, a teraz już dosłownie łysienie.
Zaczęło się gdzieś w maju tego roku, chociaż wzmożone wypadanie obserwowałam przez poprzednie parę miesięcy, ale zwalałam winę na pory roku i stres związany ze zmianą pracy. Tak się złożyło, że z mojej ukochanej firmy trafiłam do typowej korporacji, gdzie nie było czasu podrapać się po czterech literach. Praca umysłowa po 10-12h na dobę, codziennie, zabieranie roboty do domu, wszystko na najwyższych obrotach i ciągłe chodzenie "na dywanik" za najmniejszy błąd skutkowało tym, że po kilku miesiącach rzuciłam kwitem i stwierdziłam: odchodzę. Od przełożonych usłyszałam, że jestem szczurem opuszczającym okręt, a chwilę później, że jestem super pracownikiem, ale co zrobić. Zmieniłam pracę na spokojniejszą i jestem zadowolona. Ale ze stanu mojej czupryny - nie. Jak wspomniałam, późną wiosną włosy zaczęły wypadać tak masowo, jak imigranci do Europy w tamtym roku. Włosy tu, włosy tam... Przy czesaniu masakra, moje włosy się raczej nie plączą, normalnie wypadało kilka czy kilkanaście, ale teraz wypada czasem i 50-60 przy jednym czesaniu. Przy myciu i przy czesaniu po umyciu - umywalka czy wanna pełna włosów. Raz się skusiłam i policzyłam, wyszło prawie 100 włosów przy samym czesaniu po kąpieli, a ile wypadło podczas kąpieli - nie wiem, od lat nie stosuję sitka, żeby nie widzieć kłaków po myciu ;-) W ciągu 2-3 miesięcy pojawiły się prześwity wzdłuż przedziałka, na czubku głowy a na skroniach został meszek i kilka zwykłych włosów. Włosy są oklapnięte i zazwyczaj je spinam, by ukryć prześwity. Zawiodły moje sposoby typu Jantar, zmiana szamponu, masaż, Placenta i ciągła suplementacja witaminowa - sposoby, które świetnie sobie kiedyś radziły przy wypadaniu sezonowym. Klamka zapadła - dermatolog.
Poszłam na wizytę, przesiedziałam 30 minut w gabinecie, choć samo badanie trwało może 10 sekund. Skóra głowy w porządku, włosy jako takie w porządku, brak objawów, by chodziło o typowe łysienie androgenowe - mam PCOS, od lat jestem na hormonach. Diagnoza - albo łysienie "stresowe", które zaczyna się ok. 3 miesiące po dużym stresie, albo łysienie rozlane o nieznanej przyczynie.
Zalecenie: Alpicort 1-2 razy w tygodniu po myciu, do mycia szampon Pharmmaceris H Stimupurin i odżywka odżywka Pharmaceris H Stimulinum, dokończyć ostatnie pudełko suplementu Silica i zmiana na Amocon Forte (biotyna). Do tego zrobić badanie krwi w celu oznaczenia poziomu żelaza, w razie potrzeby brać suplementy. Później kontrola za 4 miesiące.
Zrobiłam więc zakupy, kosmetyki i Alpicort kupiłam przez znaną aptekę internetową i oszczędziłam ponad 30zł, więc całkiem nieźle. Szampon i odżywka kosztują normalnie ok. 38-40zł, a Alpicort ok. 40-50zł. O efektach tej kuracji będę informować regularnie, mam nadzieję, że kosmetyki pomogą - rzekomo badania potwierdzają skuteczność, komentarze na internecie są zazwyczaj pozytywne. Liczę na zmniejszenie wypadania i jakieś baby hair w dłuższej perspektywie.
Jeśli chodzi o pierwsze wrażenia:
- szampon Pharmmaceris H Stimupurin - opakowanie typowe dla szamponów z tej serii, zapach przyjemny, typowo kosmetyczny, szampon dobrze się pieni i dla moich włosów wystarczy pół łyżeczki, by je umyć, więc wydajność jest na dobrym poziomie. Producent (Irena Eris) zapewnia, że szampon zmniejsza wypadanie i powoduje porost nowych włosów w ciągu już 6 tygodni stosowania minimum 3 razy w tygodniu. Efekty są ponoć potwierdzone laboratoryjnie jak i przez samych testerów. Szampon należy wmasować we włosy i skórę głowy i zostawić na ok. 2-3 minuty, a następnie spłukać. Tak też czynię :-)
- odżywka Pharmaceris H Stimulinum - opakowanie w formie tubki, apteczny design, zapach ledwo wyczuwalny, jakby cytrynowy, konsystencja średnio gęsta. Odżywkę zaleca się nakładać na skórę głowy i włosy i trzymam ok. 2-3 minuty, ja aplikuję tylko na skórę głowy, bo preparat do tanich nie należy.
- Alpicort - jest to jeden z nielicznych preparatów na łysienie dostępnych wyłącznie na receptę. Zawiera w składzie alkohol - mocno wyczuwalny przy aplikacji. Niektórych może podrażniać. Główne składniki to kortykosteryd predonizon (predonisolum) i kwas salicylowy (acidum salicilum). Preparat dość znany w kręgach "łysiejących", dostępny także w wersji Aplicort E, zawierającej dodatkowo estrogeny. Pani dermatolog, u której była, poleciła mi prostszą wersję, jako skuteczną i mniej inwazyjną. Ponoć daje dobre efekty, dużo lepsze niż popularny Loxon 2% czy 5%, który wg dermatolog daje krótkotrwałe efekty i może powodować wzmożone łysienie nawet w czasie stosowanie. Zastosowałam Alpicort jak na razie dwa razy i zauważyłam, że szybko się wchłania (lub odparowuje - alkohol) i nie obciąża ani nie przetłuszcza włosów. Producent poleca wykonać 2-3 minutowy masaz, ale ja ograniczam się do szybkiego delikatnego wtarcia w skalp, ostatnio moje włosy wypadają garściami przy jakichkolwiek manipulacjach przy skórze głowy.
- Amocon Forte - jest to preparat zawierający dużą dawkę biotyny, dostępny w formie saszetek z proszkiem, który się rozpuszcza i pije przy śniadaniu. Jeszcze nie testowałam i nie wiem, czy będę, bo Silica jednak bardziej mnie przekonuje ze względu na mnogość składników.
Liczę na efekty kuracji. Nie testowałam żadnego z wymienionych preparatów. Najlepszym szamponem przeciw wypadaniu był dla mnie Vichy Dercos wzmacniający, który dawał efekty już po 2-3 tygodniach. Przed wizytą u dermatologa też go kupiłam i użyłam raptem 2 razy, bo zdecydowałam się wypróbować rzeczy polecone przez nią. Trochę irytuje mnie potrzeba trzymania i szamponu, i odżywki parę minut na włosach, moja skóra głowy tego nie lubi, ale w takim działaniu jest oczywiście metoda, wszak każda substancja czynna potrzebuje chwili, by się wchłonąć. Na razie estem po trzech myciach, zobaczymy, czy będą jakiekolwiek pozytywne efekty tych preparatów, pokładam w ich duże nadzieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz